Czas na recenzję naszego najnowszego odkrycia – smyczy Bungee Leash od Non-stop dogwear. Lubię dłuższe smycze, dlatego wybrałam długość 2,8 metra i był to bardzo dobry wybór. Jest to dla nas optymalna długość na dłuższe spacery z Fuksem i wędrówki. Producent podaje, że smycz o długości 2 m jest idealna na canicross, wędrówki lub spokojniejsze bieganie, 2,8 m zaś do jeżdżenia na rowerze, hulajnodze, nartach i do innych sportów, w których pies powinien być oddalony od sportowca i wymaga dłuższej liny. Dwumetrowa smycz w spoczynku ma ok 1,2 metra, a dłuższa, czyli ta, którą mamy w spoczynku ma 1,7 metra.
Zrobiona jest z trwałego, elastycznego materiału, który bardzo dobrze amortyzuje gwałtowne pociągnięcia – to ratunek dla moich barków, zwłaszcza w lesie. Rdzeń smyczy składa się z wysokiej jakości gumowych włókien, dzięki czemu nie pęka. To co ją odróżnia od innych smyczy to to, że rozciągliwe włókna wszyte są bezpośrednio do materiału – w innych amortyzatorach wszyta jest sama guma, dlatego po pewnym czasie się rozciągają. Warstwa zewnętrzna jest zrobiona z poliestru, który jest solidny i świetnie radzi sobie wyśmienicie w trudnym i ostrym terenie. Fuks na spacerach nie uznaje ścieżek, zawsze ciągnie nas w krzaki i największe chaszcze, a materiał w dalszym ciągu jest nienaruszony.
Na początku nieco przeraziłam się wielkością karabińczyka – obawiałam się, że będzie zbyt duży i masywny dla 8 kilogramowego psa. Na szczęście to tylko pozory – karabińczyk wykonany jest z aluminium, dzięki czemu jest bardzo lekki, a jednocześnie trwały. Wyposażony jest w zamek twist dla większej ochrony. Zamek twist-lock otwiera się przekręcając i naciskając na jego ruchomą część. Zamek bez problemu jesteśmy w stanie odpiąć jedną ręką. Zwłaszcza przy mocniejszym ciągnięciu jest to przydatne zabezpieczenie.
W końcu udało mi się znaleźć komplet idealny – szelki Line harness grip i smycz Bungee Leash. W mieście z Fuksem mamy wypracowaną luźną smycz, ale niestety w miejscach takich jak las i łąki, gdzie znajduje się dużo tropów dzikich zwierząt to na razie nieosiągalne. Takie mocne, gwałtowne pociągnięcia mogą prowadzić do różnych mikrourazów i w przyszłości prowadzić do kontuzji. Długo szukałam amortyzowanej smyczy, która by rozwiązała ten problem. Wbrew pozorom ciężko jest znaleźć smycz, która będzie amortyzowana na całej długości. Bungee Leash sprawdziła się świetnie i już ze mną zostaje na stałe. Fajnie też sprawdza się w połączeniu z pasem biodrowym. Moim zdaniem to taki niezbędnik w psim domu, który lubi przygody. Bardzo polecamy!